poniedziałek, 1 grudnia 2008
Highlines Book - miły gest Braci Czechów
Oczywiście w bazie danych oprócz naszych taśm znajdują się także czeskie twory, m.in. 25 metrowa bestia Frýdlantské Cimbuří i 8 metrowy hajlajn na Bišíku, który udało mi się pokonać podczas SlackLine Fest 2008 - Bischofstein, który odbył się w dniach 01-03.08.2008
Dik moc ;)
poniedziałek, 17 listopada 2008
What it feels like to be on a Sharp End?
Duża część filmu poświęcona jest niemieckim i czeskim piaskowcom. Fragment ten pokazuje, jak ekipa amerykańskich wspinaczy z teamu "the north face" przyjeżdża do piachu i próbuje obczaić, o co chodzi w tej "zabawie". W filmie występują także legendy piaskowcowego wspinania - Bernd Arnold i Jindrich Hudecek.
Trudno mi obiektywnie ocenić ten film, dlatego nie będę próbował tego robić. Ale mogę napisać, że po prostu trzeba go obejrzeć! Zdjęcia i ogólnie praca kamery są niesamowite. No i ten piach.... miód aż wypływa z ekranu. Myślę, że film zainteresuje zarówno wspinaczy, jak i ludzi niezwiązanych z tym 'sportem'. W każdym razie na mojej top liście Sharp End wskakuje na pierwszą pozycję.
Poniżej kilka still-shotów z filmu:
Hudecek na jednym ze swoich standardów
Vera Schulzte-Pelkum szczytuje :)
Robert "Klettermaschine" Leistner podczas lotu
Alex Honnold na bardzo wymagającym mentalnie kancie
Następnym razem na highline do Adru :D
Renan Ozturk barefoot gearless climbing :)
Film można nabyć poprzez stronę http://senderfilms.com a kiedy już zaopatrzycie się w oryginał, możecie ściągnąć kopię zapasową z torrenta :D - http://www.demonoid.com/files/details/1687721/1794750/
środa, 12 listopada 2008
2 weekendy w Piachu
Długi czas minął od ostatniej notki, co nie znaczy bynajmniej, że Wpiachu Szczeliniec Chamy z Hejszowiny Climbing Squad siedział bezczynnie na dupie i nic nie robił. Wręcz przeciwnie. Za nami dwa syte weekendy, spędzone - bo gdzieżby indziej - w dolnośląskiej Patagonii, czyli na Szczelińcu Wielkim. Pogoda nie rozpieszczała, ale mimo trudnych warunków kontynuujemy popychanie granic polskiego highliningu i zapinamy swoje rekordy wspinaczkowe.
Pierwszy weekend stał pod znakiem 33-metrowego 'potwora', 'bestii wcielonej', 'diabła tasmańskiego', czyli kolejnego z projektów hajlajnowych w rejonie tarasów na Ścianach Południowych. Tym samym został uskuteczniony pierwotny projekt 'Między Widoczkami' (pozdr dla Kajocha :)), a hajlajn został ochrzczony mianem 'Windy Gap' (wystarczy się przejechać na Szczeliniec, żeby zrozumieć dlaczego ;D).
Motanie tego hajlajna to była epika, prawo zachowania chujni nie pozwoliło oczywiście, aby wszystko poszło gładko i szybko, ciągle rzucając biednym hajlajnerom przysłowiowe kłody pod nogi. Nie dość, że wiało jak cholera, to ciągle coś się pieprzyło. A to prusów nie dało się zawiązać, a to system naciągowy źle zamotany, a jeszcze na dodatek gdy już wszystko było niby pięknie i fajnie, okazało się, że zapomnieliśmy zapodać ringi na taśmę i na dodatek taśma była skręcona :/ Wkurwiliśmy się na maksa, Jasiek poszedł jeść bigos, a ja musiałem wciągnąć Cienkiego Bolka na odstresowanie :D
Ale jak zwykle im bardziej zbliżał się koniec motania, tym bardziej się nakręcaliśmy i wkurwienie spływało coraz szybciej. W sumie rigging trwał jakieś 6,5 godziny, co w połączeniu z krótkim listopadowym dniem oznaczało, że mamy jakieś 30 minut na przejście tego potwora, zanim zapadnie zmrok. Na szczęście udało się! Janek wciągnał taśmę OSem, mi udało się dotrzeć do końca w 5 lub 6 próbie. Tym samym został poprawiony rekord Polski długości highline'a. Śmiesznie to brzmi, tym bardziej, że nikt poza nami w Polsce aktywnie nie hajlajnuje :D. Ale olać to! To co dzieje się w głowie podczas przechodzenia tak długiego i eksponowanego hajlajna jest po prostu niesamowite! I dla tego uczucia warto to robić!
Linki dotyczące powyższego haja:
http://slackline.blog.pl/archiwum/index.php?nid=13892708
http://forum.slackline.com/modules.php?name=Forums&file=viewtopic&t=1235
Kolejny tydzień to kolejny wyjazd na Szczeliniec. Jako że był długi weekend, wyjazd trwał 3 dni. Z Kajtkiem pojawiliśmy się w Karłowie w sobotę i przywitała nas iście patagońska pogoda, czyli deszcz i dupówa. Wiadomość od Anety i Betona nie poprawiła nam humorów, padało podobno od piątku. Cóż więc było robić? To co zwykle robi się podczas dupówy, czyli wprowadzać się w stan wyższej świadomości. W dniu tym zostały także przetestowane wiertła, ocena: 'mega kurwa zajebiste', tak więc wkrótce obijamy nowe drogi w Szczytnej!
Na szczęście w następnym dniu pojawiło się okno pogodowe, także totalnie nakręceni (i troszkę wczorajszy) uskuteczniliśmy wspin na lewo od schodów.
W poniedziałek plan był prosty: rozwieszamy krótszego hajlajna na Szczelińcu, potem idziemy się wspinać, a po wspinie wracamy na hajlajna i łazimy do zmroku. Dzień okazał się niesamowicie owocny. Jasiek zapiął Poranny Spacerek, dzięki czemu wpadł po uszy w piach i raczej szybko się nie wybiełga :D. Mi udało się pyknąć Ostatni Pociąg, tym samym odhaczając kolejną pozycję na liście 'pięknych ósemek ce' do zrobienia, a Kajtek powoli potwierdza powrót do formy po zerwaniu ścięgna w palcu, zapiął bowiem całkiem niezłą drogę - Strachy na Lachy.
Co do hajlajna - no cóż...forma idzie do przodu i nareszcie odblokowały nam się tricki na hajlajnie. W sumie można powiedzieć, że krótszy haj na Szczelińcu powoli staje się 'fajnym tricklinem' :D
Wszystkim, którzy mieli przyjechać w poniedziałek a tego nie zrobili, oznajmiam, że jesteście dupy i piach Wam w ryj :D Macie czego żałować, bo mimo mocnego wiatru, łaziło się naprawdę zajebiście. Na dodatek w tym sezonie już prawdopodobnie nie rozwiesimy żadnego hajlajna :P huehuehue ZŁO!
Poniedziałek wieczorem niestety powróciliśmy do matrixa, ale nie na długo, bo na weekend znów do piachu!
Cała galeria: http://s425.photobucket.com/albums/pp339/czermuh/2weekendyWpiachu/
Filmy i zdjęcia Krzycha: http://picasaweb.google.pl/laarum.slack1/HilineSzczeliniec20081110?authkey=19AUO-q16H0#
środa, 29 października 2008
Foty z Piachu
- Dwa Szczelińce (Mały i Wielki)
- Południowe Ściany Szczelińca Wielkiego
- Ostas
- Teplickie Skaly
Czy po oglądnięciu tych zdjęć dalej chce się wam jechać w wyślizgany wapień albo obciapany granit? Zapraszamy do krainy węzełków i wysokich ringów :D (tylko bez magnezji bo upie***imy paluszki!)
Więcej na: www.shora.cz
niedziela, 26 października 2008
The Perfect Presence
poniedziałek, 20 października 2008
Przyłóż Niutona! czyli słów kilka o pękających taśmach
Neiko i Trułi ;) nieświadome zagrożenia...
Chwila przed...
- No a ja tutaj! W dupie mam te slaki!
No ale w końcu sobie poskakaliśmy
I nawet jakiś treeplancik wyszedł (no sorry, po prostu musiałem zaspokoić swoje pierdolone ego ;))
A Iza zaprezentowała swój autorski dismount :D
End of transmission...(wszystkim, którzy na to zasłużyli - piach w ryj!)
P.S. Zdjęcia robił Wojtek
niedziela, 19 października 2008
Kulteksty
- Pokochaj wspinacza, oni używają asekuracji :D
- Hej dziewczyno chodź do grotty, tam czekają Cię pieszczoty
- Zobaczyć Tatankę zmęczonego - bezcenne. Za resztę zapłacisz kartą MasterCard
- Z Piachu powstałeś i w Piachu skończysz
- Piach Ci w ryj (tudzież w inne części organizmu)
-"...najważniejsze było dla mnie, żeby nie utracić osobowości...teraz po 1,5 roku mogę stwierdzić, że mi się to udało. Jestem tym samym Hansjorgiem Auerem, człowiekiem znanym ze swojej skromności..." - fragment wywiadu z Hansjorgiem Auerem z najnowszych GÓR. Pytanie dotyczyło zmian w jego życiu po przeżywcowaniu Ryby. Polecam cały wywiad. Z każdą odpowiedzią na kolejne pytania, Auer jest coraz bardziej "skromny" ;D
Konkurs! - Z jakiej drogi jest ten ring??? Do wygrania piwo marki Primator Terminator Premium
piątek, 17 października 2008
Luźna sesja czyli Slack Session pod Panoramą
poniedziałek, 13 października 2008
Beautiful Day, czyli pierwszy highline w Hejszowinie
Tak, tak to prawda! Pierwszy Hajlajn na Szczelińcu Wielkim to już historia! Ta taśma napewno znajdzie się na liście moich "classic motherfuckin' mega highlines".
Pomysł rozwieszenia haja na Szczelińcu tkwił w mojej głowie już od początku tego sezonu, ale po różnych perturbacjach związanych z brakiem czasu, formy, pieniędzy, chęci, rozumu, itd... w końcu wyszło na to, że w Hejszowinie pojawiłem się dopiero w październiku.
Budząc się w domu w Kłodzku o 6 rano i mknąc wśród mgieł na przystanek PKS z niesamowicie ciężkim worem na plecach, nie mogłem powstrzymać rogala, który co chwilę wyskakiwał na mojej twarzy. Nie wierzyłem do końca w to, co miało się stać dzisiaj i w ogóle w ten weekend. W końcu jadę na Szczeliniec! W końcu jadę się wspinać i do tego ekipa Wrocławiaków zapowiedziała, że przyjedzie na hajlajna. Nawet fakt, że akurat w ten dzień musiał odbyć się Rajd Polski i autobus do Karłowa nie jeździł i to, że musiałem stopować z Kudowy do Karłowa, nie było w stanie wyprowadzić mnie z dobrego nastroju. Mina zrzedła mi dopiero kiedy stanąłem pod Szczelińcem i zobaczyłem wielką chmurę, w której się znajdował. "Ale nie, to nie może tak być" - pomyślałem wtedy. Już ja znam te sztuczki. Wiele razy siła wyższa próbowała mnie odciągnąć od planów psując pogodę, ale nie tym razem. Dzisiaj będzie zajebista pogoda! Z tą myślą zacząłem podejście pod ściany.
Jak się okazało musiałem chwilę poczekać na ekipę hajlajnową z Wrocławia, i w końcu kiedy pojawili się na tarasach, stwierdziliśmy, że trzeba coś rozwiesić. I w tym momencie powinna nastąpić 3 godzinna pauza, w czasie której miały miejsce wszystkie czynności związane ze znalezieniem odpowiedniego miejsca, stanów, rozciagnięciem i napięciem taśmy. W tym czasie przewiało chmurę i wyszło słońce, chociaż wiatr wiał sakramencki. Ale warto było. Dopiero siedząc w chacie w Pasterce i wychylając boski trunek wśród niekończących się rozmów o wspinaniu, zaczęło do mnie docierać co tak naprawdę się dzisiaj stało. Myślę, że chyba właśnie o to w tym wszystkim chodzi. O to uczucie wieczorem, kiedy wszystko z Ciebie spływa i zaczynasz spokojnie odlatywać na naturalnych narkotykach wytwarzanych przez mózg. Ale co Wy, siedzący przed monitorem/telewizorem, wrzucający zdjęcia swoich mord na digarta czy naszą klasę i piszący idiotyczne komentarze, możecie o tym wiedzieć? ;) Na dodatek nawet nie spodziewałem się wtedy, że następny dzień, wypełniony wspinaniem w jedynym słusznym i katolickim rodzaju skały będzie równie dobry. Czy trzeba czegoś więcej?
Podsumowując, w ten weekend padł kilkakrotnie pierwszy hajlajn na Szczelińcu, a także kilka bardzo ładnych cest na południowych ścianach. "Ale czy ktoś oprócz nas może wiedzieć, co to naprawdę znaczy?"
Zdjęcia z tego wiekopomnego wydarzenia można obejrzeć tu: http://czermuh.rajce.idnes.cz/Highline_Szczeliniec_Wielki_-_11.10.2008/
a także tu: http://picasaweb.google.pl/u.r.super.apple/HilineSzczeliniecFilmy?authkey=QScpvnjOPss#
i tu:
http://ptacha.jalbum.net/Highline/
czwartek, 26 czerwca 2008
O nas
Team nasz ewoluował z innego - Bystrzyca Climbing Team (w niektórych kręgach nazywany Grupą Trzymającą Oblak)- i wywodzi się z nikomu nie znanej dziury Bystrzycy Kłodzkiej
Lubimy wychodzić nad węzełki, bujać się po taśmie, giełgać się po piaskowcowych płytach i wspinać się z tetrą przyczepioną do uprzęży. A wszystko to robimy w zgodzie ze starymi, ortodoksyjnymi i nie lubianymi przez "sportowców" regułami saksońskimi. Cel naszego działania jest prosty: sława, pieniądze i poklask gawiedzi (czyt. pięknych kobiet) ;)
Jeśli więc jesteś zwolennikiem wspinania na wędkę, nie wyobrażasz sobie nieużywania magnezji i masz konto na "naszej klasie" - ta strona nie jest dla Ciebie!