poniedziałek, 25 maja 2009

Petzl Slack Trip 2009 - Ostrov

15 maja Roku Pańskiego 2009 koniec świata nie nastąpił. Nie został z więzienia uwolniony szatan aby omamić narody, nie zginęli przeciwnicy Boga od miecza, ognia, jadu węży i głodu. Świat nie zginął i nie spłonął. Ale i tak było wesoło. Na kempie 'pod Císařem' w Ostrovie koło Decina rozpoczął się Petzl Slack Trip 2009.





Pogoda w piątkowy wieczór nie napawała optymizmem. Zalegające chmury nie wróżyły nic dobrego, jednak mimo to, przygotowania do sobotniego maratonu szły pełną parą. A po naciągnięciu taśm na zgromadzonych 'lidi' czekały atrakcje takie jak: nocne łażenie po lajnach, 'lampionlajn', fireshow i jamsession w kempowej knajpie. Niestety bogowie nie okazali łaski i w środku nocy plunęli deszczem na Ostrovskie skaly...

- Trzeba było wziąć namiot kurwa... - powiedział jeden
- Nooo... - przytaknął drugi
- Ale wtedy sytuacja straciłaby dużo ze swego dramatyzmu...

Poszukiwania suchego kawałka ziemi trwały dłuższą chwilę. Scena przed knajpą i namioty sponsorów wypełnione były po brzegi śpiącymi slakerami, jedyną opcją pozostało więc walnięcie się pod przewiechą w skałach. Tam, niestety dla nas, wszystkie najlepsze miejscówki też były zajęte. Skuleni więc pod lekkim 'przewisem', przykryci wilgotnymi śpiworami, dodygotaliśmy jakoś do rana.





Ranek nie przyniósł poprawy pogody a tym bardziej naszego morale. Uratowała nas na szczęście czeska tradycja picia piwa na śniadanie ;) Z dobrymi humorami pojawiliśmy się więc na slakowej polance, gdzie przygotowania dobiegały końca. Kilkanaście minut po 11 Kolouch wystartował zawody. Idea była prosta: 18 taśm, 16 trzydziestometrowych, 2 dwudziestopięciometrowe. Zawody trwają 5 godzin, kto w tym czasie przejdzie więcej metrów, wygrywa. Zawody dzielą się na dwie konkurencje: onsajt i overall. O godzinie 12,35 rozpoczyna się więc ogólne pięciogodzinne chillowanie na taśmach. Bóg Słońce okazał w końcu swą łaskę (musiał także poprawić sobie humor poranną butelką Krusovickiego), ponieważ wkrótce po rozpoczęciu zawodów pogoda uległa diametralnej poprawie, zmuszając wielu slakerów do zastosowania wentylacji.





5 godzin później, o 17,35 rozlega sie krzyk Koloucha: 5..4..3..2..1..KONEC. Wycieńczeni maratończycy spadają z lajnów, obsługa pomaga im dotoczyć się do knajpy, gdzie uzupełniają braki złocistego płynu bogów i regenerują tym samym siły. Maraton dobiega końca.

Wśród kobiet walka była wyrównana i tylko jedna długość taśmy zadecydowała o tym, która z holek została zwyciężczynią, a okazała się nią Klára zwana Precelkiem, tudzież Prcekiem, która przeszła taśmę 32 razy co daje w sumie 960 metrów. Na miejscu 2 stanęły egzaequo Terka i Gábina (31 razy - 930m).

Wśród męskiej konkurencji onsajtowej zdeklasował wszystkich Janek 'Kudłaty', przechodząc taśmę bez odpadnięcia 91 razy, co dało w sumie 2730m i jednocześnie uplasowało go na 4 miejscu w generalnej klasyfikacji. Drugie miejsce w OnSajcie zajął Míra (Slacklive webmaster) - 70 przejść (2100m), trzecie natomiast Kajoch (Singing Rock Slackline Team) - 42 przejścia (1260m)

Walka w konkurencji ogólnej początkowo rozgrywała się między Smoldą i Daemonem, którym nie poszło w oesie i postanowili się zreflektować. Míra także jednak nie odpuścił walki o wygraną, mimo zmęczenia po onsajtowym wysiłku. I udało mu się, gromadzi w sumie 165 przejść (4950m), wyprzedzając Daemona o 2 przejścia (163 - 4890m). Na trzeciej pozycji ląduje Smolda, gromadząc 152 długości (4560m).

Poza Jankiem i Daemonem, Polskę reprezentowali Tomosław (9 pozycja - 1895m), Kajetan Kłakowski (40 miejsce - 205m) i Korny (45 miejsce - 0m ;))

Janek z Daemonem zamieszali w ogólnej klasyfikacji zawodów. Tym bardziej należy im się pochwała, bo cierpią oni ostatnio na brak taśm (wszystkie zostały popękane) i tym samym kompletny brak treningu ;)

Po zawodach oczywiście atrakcje: impreza, koncert, najtlajn, piwo, itd itp aż do betonu...





W niedzielę kto chciał i był w stanie mógł zmierzyć się ze 107-metrowym LongLajnem. Taśmę przechodzą m.in. Janek, Daemon (rekord życiowy, poprawiony o 57m), Kwjet, Stefan, kolega Stefana :), Kajoch; wiele osób zalicza też niezłe próby. Tak zakończył się pierwszy Petzl Slack Trip w Ostrovie.





Podziękowania dla wszystkich, dzięki którym ta impreza doszła do skutku i do zobaczenia na kolejnych SlackFestach

SlackHajl,

Paszko Rymbaba (Wpiachu Team)





Linki:

http://www.slacklive.cz/clanky/clanek20.htm

http://www.vertical.cz

Więcej zdjęć w galerii na http://czermuh.rajce.net